Jeden z cywilów zaczął się szarpać z 14–15-letnim chłopcem. Ktoś krzyknął: „To esbek!”. Zauważył to Bogdan i wraz z kolegą, Zbyszkiem, pobiegł za nim. Kolega pobiegł pierwszy, ale inny z cywilów popchnął go. Na skwerku za kioskiem „Ruchu” Bogdan już miał złapać uciekającego esbeka, wyciągnął przed siebie prawą rękę. Wtedy esbek odwrócił się i biegnąc dalej strzelił dwa razy. Bogdan upadł, a jego zabójca [...] ukrył się między blokami na osiedlu Dąbrowszczaków. [...] Rannego Bogdana położono na ławce. [...] Pocisk przebił jamę brzuszną od prawej strony do lewej. [...] Po 15 minutach przyjechało pogotowie. W karetce Bogdan był jeszcze przytomny i rozmawiał z towarzyszącym mu księdzem.
Pogotowie pojechało najpierw do szpitala im. Żeromskiego w Nowej Hucie, ale tam nie przyjęto ciężko rannego, gdyż władze wydały przepis, że rannych z demonstracji może przyjąć tylko szpital wojskowy przy ulicy Wrocławskiej lub milicyjny przy ulicy Galla. Wybrano ten pierwszy. [...] Operacja trwała 30 minut. Bogdan Włosik zmarł na stole operacyjnym. Do szpitala przybył prokurator wraz z mordercą.
Nowa Huta, 13 października
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.